Pierwszy raz zobaczyłam go w "X-men'ie"... Konsekwencją tego była mała niedyspozycja psycho-fizyczna:)) Trochę mi odbiło na jego punkcie, ale byłam wtedy młoda i głupia... Nadal go cenię, ale już w granicach rozsądku:) Jeden z niewielu facetów, którym pasują bokobrody, cowięcej dodają mu męskości i seksapilu(a ja uwielbiam bokobrody). Niestety dużo stracił w moich oczach grając w "Van Helsing'u"... Kiepściutki film, niczym nie zaskakuje, zamiast się rozerwać zrobiłam się śpiąca:P
Racja. "Van Helsing" rzeczywiście zrobił z niego kiepściutkiego aktora w oczach wielu ludzi. Ale w roli Wolverine sprawdził się świetnie. J LOVE X-MEN :))
Pozdrawiam.